R. Kukliński – fot. Instytut Pamięci Narodowej[/caption]
„Jack Strong” i „Mewa” – takich pseudonimów używał legendarny już pułkownik Ryszard Kukliński gdy był agentem amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Zapewne mało osób wie, że jego rodzinne korzenie sięgają gminy Stromiec w powiecie białobrzeskim.
Czy coś szczególnego wyróżnia niewielką wieś Niedybal liczącą niespełna dwustu mieszkańców w gminie Stomiec w powiecie białobrzeskim? Wieś niemalże jak każda inna na terenie Mazowsza. Rozległe łąki, pola i torfowiska. Gdy jednak zgłębimy się w trochę dalszą historię dowiemy się, że w tej wsi urodził się naczelnik wojskowy województwa sandomierskiego w powstaniu styczniowym Dionizy Czachowski a archeolodzy znaleźli tu cmentarzysko licząc ponad dwa i pół tysiąca lat. Ale Niedybal znany jest nie tylko dzięki Czachowskiemu. Z tą mazowiecką osadą związany był legendarny „Jack Strong” – Pierwszy polski oficer w NATO – jak powiedział profesor Zbigniew Brzeziński, który w latach siedemdziesiątych był między innymi doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA za czasów prezydentury Jimmy’go Cartera.
Ryszard Kukliński, czyli „Jack Strong” i „Mewa”, bo oczywiście o nim mowa to legendarny polski oficer, który przez blisko dziesięć lat przekazywał najbardziej tajne dokumenty wojsk bloku wschodniego Centralnej Agencji Wywiadowczej. Ryszard Kukliński swoją karierę wojskową rozpoczął w 1947 roku kiedy to został słuchaczem Oficerskiej Szkoły Piechoty Nr 1 we Wrocławiu. Jednak już niespełna trzy lata później został wydalony ze szkoły i skierowany do odbycia zasadniczej służby wojskowej bez zaliczenia trzech lat pobytu w szkole wojskowej. Wkrótce został jednak ponownie przyjęty do szkoły, gdzie uzyskał stopień chorążego. W następnych latach kończąc kolejne uczelnie wojskowe piął się po szczeblach mundurowej kariery. Od 1964 roku na różnych stanowiskach służył w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. W 1970 roku rozpoczął współpracę z amerykańską Centralną Agencją Wywiadowczą.
Mimo niezwykle emocjonującego i pełnego niebezpieczeństw życia Ryszard Kukliński nie zapominał o Stromcu, czy Niedybalu. Co go łączyło z tym skrawkiem mało urodzajnej ziemi? W niewielkim ale naznaczonym historią Niedybalu przyszedł na świat ojciec Kuklińskiego, Stanisław Kukliński a w kościele w Stromcu przyjął chrzest. Zresztą rodzina Kuklińskich zamieszkiwała Ziemię Stromiecką od ponad dwustu lat. Przodkowie Kuklińskiego wywodzą się nie tylko z Niedybala ale związani są także ze Starą Wsią, a matka Ryszarda wychowała się w Bobrku i Duckiej Woli. Co prawda nasz główny bohater przyszedł na świat już w Warszawie w 1930 roku, ale dlatego, że jego ojciec Stanisław wyruszył do stolicy w poszukiwaniu pracy. Ryszard Kukliński nigdy nie zapominał gdzie są jego korzenie. Ta rodzinna ziemia była dla niego także schronieniem, gdy w czasie wojny poszukiwało go gestapo. W 1943 roku jego ojciec Stanisław został aresztowany za działalność konspiracyjną i zgładzony w obozie w Sanchessusen. Tu w Niedybalu miał także przyjaciela, starszego o kilka lat Leona Barszcza, który w czasie wojny był w Armii Krajowej. Kukliński nigdy o nim nie zapomniał i często się z nim kontaktował. Gdy przeczuwał, że może zostać aresztowany przez kontrwywiad, zostawił mu niewielką paczkę, w której znalazła się informacja o jego działalności na rzecz CIA oraz testament. Leon nikomu nie zdradził tajemnicy. Gdy po latach w 1997 roku ponownie spotkali się w Krakowie Kukliński powitał go słowami „Leon, przyjacielu, ty żyjesz”. Przed laty wiedział, że tylko jemu może zaufać – byłemu żołnierzowi Armii Krajowej, niezłomnemu antykomuniście, którego nikt z przysięgi nie zwolnił.
Pułkownik Ryszard Kukliński a od 2016 roku generał (pośmiertnie) zapłacił ogromną cenę za swoje bohaterstwo. W 1984 roku w PRL został zaocznie skazany na śmierć. Już w wolnej Polsce w 1990 roku wyrok został złagodzony do 25 lat więzienia. W 1995 roku w wyniku rewizji I prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza wyrok uchylono. Jednak dopiero w 1997 roku śledztwo umorzono argumentując, że Kukliński działał w stanie wyższej konieczności. Ostatecznie pułkownik Ryszard Kukliński został zrehabilitowany i oczyszczony z zarzutów. Nie mniej tragiczne były losy jego najbliższej rodziny. Jeszcze w 1993 roku jeden z jego synów zaginął bez śladu na morzu. Krąży tu wersja że jego zniknięcie zostało zaaranżowane przez CIA w ramach programu ochrony świadków i, aby ustrzec go przed zemstą ze strony KGB. Drugi z jego synów zginął rok później. W 1994 roku, na oczach naocznych świadków, został kilkukrotnie przejechany przez samochód. Sprawców nigdy nie wykryto. W samochodzie nie odnaleziono żadnych odcisków palców.
O swoim bohaterze pamięta lokalna Ziemia Stromiecka. W 2018 roku przyznano mu Honorowe Obywatelstwo Stromca. W uzasadnieniu napisano, że wykazał się „(…) niezwykłą odwagą i dzielnością w czasach trudnych dla naszej Ojczyzny. Ryzykując wszystko podjął działania uniemożliwiając planowaną interwencję wojsk radzieckich w Polsce w celu zdławienia niepodległościowych dążeń Solidarności”. Ryszard Kukliński jest również honorowym obywatelem Krakowa i Gdańska. Jednocześnie w Stromcu z inicjatywy innego honorowego obywatela tej gminy Ryszarda Grudnia organizowane są „Urodziny Generała Ryszarda Kuklińskiego”. W tym roku odbyły się po raz dziewiąty.
Roman Fido